Wiosenne (dobra, śnieg się nie liczy) święta dobijają mety. U nas było jak zwykle pogodnie, radośnie i z pompą :D. Pieczołowite przygotowania przyniosły przewidziany skutek- stół uginał się od nadmiaru jedzenia. To nie jedyny sarmacki akcent, który nam towarzyszył- mowa o staropolskiej gościnności oraz... pijaństwie ;d.Cóż, można przymknąć oko na wiele rzeczy, gdy rozgrywają się one w gronie rodziny, z którą wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciach ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz