czwartek, 30 sierpnia 2012

Skierowanko na badanko! :D

Niestety, ale to juz ostatnie podrygi wakacji- nad czym strasznie ubolewamy. Wiemy jednak, ze letni czas trzeba dusic jak cytryne, wiec wybralysmy sie na podboj nadmorskiego kurortu- Miedzyzdrojow. Pogoda jak najbardziej dopisala. Smazing i morskie kapiele byly wiec u nas na porzadku dziennym. Wieczorami dreptalysmy na promenade (gdzie wyhaczyli nas lowcy twarzy i dostalysmy sie na casting do studia filmowego ;) nie skorzystalysmy jednak z propozycji) by ogladac pokazy, obserwowac turystow- po prostu upajac sie tamtejszym klimatem. Kazdego wieczora ruszalysmy na podboj miedzyzdrojskich parkietow. UWAGA- najlepsze balety sa w Zywcu, przy molo ;p. Gdy pogoda postanowila sie zbuntowac, podreptalysmy do kina, na film, pt. 'Yuma', krecony w naszych okolicach. Dwie noce najbardziej zapadna nam w pamiec. Ta z poniedzialku na wtorek- alkohol mocno uderzyl nam do glowy i bylysmy najwieksza atrakcja w Parku Chopina- tanczylysmy w fontannie, witalysmy sie z przechodniami, zaliczalysmy upadki, plakalysmy (czemu? nie wie nikt), pokolorowalysmy schody przed muzeum, gdzie spisala nas policja. Nastepnego ranka wygladalysmy jak dzieci wojny- rozczochrane, z rozmazanym tuszem na twarzy... a pokoj wygladal jak smietnik. Druga pamietna noc? Taneczne szalenstwo do bialego rana, kapiel w morzu o wschodzie slonca w samych stringach i przemarsz przez cale miasto niemalze z dupami na wierzchu. Poznalysmy kilkoro naprawde zajebistych moherow, przede wszystkim Basie- ktora czestowala nas trunkami, Wacke- ktora dostarczala nam atrakcji na stolowce i oczywiscie Ole- babke, ktorej po prostu nikt nie przebije. Niestraszne bylo nam wsuwanie hot-dogow, czy gofrow o polnocy- wtedy wlasnie smakowaly najlepiej. Koczowanie w naszej malej spelunie, chlanie hektlitrow kawy, wpierdalanie ciastek i darcie mordy na caly osrodek? No problemo. Cóz, naprawde zal bylo stamtad odjezdzac ;)
P.S. Tak swietnie sie bawilysmy, ze zupelnie umknelo nam uwiecznianie tego wszystkiego na zdjeciach.

































wtorek, 14 sierpnia 2012

Pyroland!

Kolejnym punktem moich wakacyjnych wojazy okazal sie Poznan. Tym razem za srodek lokomocji obralam sobie pociag! Podroz minela jak z bicza strzelil i na dworcu przywitala mnie serdecznie chrzestna razem z rodzinka ;). Te kilka dni spozytkowalam na obczajaniu takich punktow jak np. Rynek, czy tez Malta; malej wycieczce krajoznawczej, delektowaniu sie egzotycznymi trunkami, zabawie z maluchami, ktore od razu mianowaly mnie swoja... mama ;d. Pogoda moze i nie byla za ciekawa, ale mimo to, spedzilam tam mile chwile ;d.